Pisałem nieraz o zaburzeniach psychicznych sędziów. Wiele wskazuje na psychopatię a niżej opisany przypadek sugeruje dodatkowo kleptomanię. Co na to organy kontrolne państwa?

To, że w polskich sądach dzieją się rzeczy surrealistyczne, przestaje kogokolwiek dziwić. Doniesień tego typu nie brakuje w mediach społecznych, jednak większość ludzi przechodzi nad nimi do porządku dziennego, bo nie dotyczy to ich bezpośrednio. Do czasu. Pisałem wielokrotnie, że w sądach stanowiska zajmują psychopaci, jednak traktowane jest to na ogól jako inwektywa. Tymczasem psychopatia jest pojęciem formalnie używanym przez psychologów, czego przykładem jest historia mediatora z Sądu Okręgowego w Katowicach. Psychopaci niekoniecznie muszą dokonywać przestępstw z użyciem przemocy. Przede wszystkim kłamią, manipulują i oszukują dla samej satysfakcji. Taka jest ich natura, tak jak w przypadku kleptomanii.

Ponieważ sprawa ta dotyka mnie bezpośrednio, pomyślałem, że być może są w Polsce organy kontrolne, będące w stanie sprawdzić co u sędziów dzieje się pod sklepieniem. Na stronie Najwyższej Izby Kontroli znalazłem informację, jak sprawna jest ta instytucja w zwalczaniu korupcji. Na jej czele stoi były minister sprawiedliwości. Kwestię oszustw sądowych powinien znać on zatem od podszewki.

Bezpośrednim tłem tej sprawy jest egzekucja w Sądzie dla Warszawy-Śródmieścia przeciwko mnie, na rzecz kobiety, która została formalnie zdiagnozowana jako zaburzona psychicznie. Egzekucja ta prowadzona jest na podstawie jej zeznań i roszczeń, które zawsze były jakieś dziwne i pozbawione sensu, ale wnioski o poddanie jej badaniu psychiatrycznemu były ignorowane lub odrzucane. Dopiero po ośmiu latach została poddana wielogodzinnej obserwacji i badaniu testami przez biegłą psycholog. Dodam - psycholog dojrzałą, stojącą twardo na ziemi. Diagnoza była zdecydowana – osobowość psychopatyczna ze skłonnościami do kłamstw i manipulacji.

Otóż rzeczona kobieta bez żadnych skrupułów składa w sądach sprzeczne zeznania, fałszuje dokumenty i bierze udział w pobiciach. Oczywiście sama tego ostatniego nie robi, ma pomagiera, niejakiego Marka Kletę, którego spuszcza w razie potrzeby z łańcucha. Osoba ta to, niestety, moja była żona, Katarzyna Gaworek-Goczyńska. Mógłby ktoś powiedzieć - gdzie człowieku miałeś oczy? Otóż nie jest to takie proste, tego typu osoby potrafią się dobrze maskować, i to do tego stopnia, że bardzo doświadczeni psychologowiedają się wprowadzić w błąd a pani ta wymanewrowała całe rzesze ludzi użalających się nad biedną ofiarą przemocy w rodzinie.

Wracając jednak do surrealistycznych sądów, to sprawa ciągnie się od ośmiu lat i intrygowało mnie właśnie to surrealistyczne zachowanie się sędziów Iich niezdolność do pojęcia najprostszych zdroworozsądkowych argumentów. Egzekucja ma na przykład miejsce na podstawie nieaktualnego, uchylonego postanowienia sądu. Postanowienie to wydano rzekomo na rozprawie, po której w aktach nie ma śladu a rzekoma wierzycielka posługuje się różnymi wersjami rzeczonego postanowienia, w tym wersją bez żadnych roszczeń finansowych, itd.

Podobne irracjonalne zachowania mają miejsce we wszystkich sądach, ale Sąd dla Warszawy-Śródmieścia jest szczególny. Panuje tam niesamowita tępota, kompletny brak emocji, tak jakby się miało do czynienia z zombi. Nie reagują oni na publiczne znieważanie, nazywanie ich szwindlerami etc. Można im pluć w twarz.

Jak widać, w Polsce, w pijanym widzie sędzia może zabrać arbitralnie majątek, jest wszak niezawisły i ma do tego prawo - prawo świra, a świry nie ponoszą odpowiedzialności. Słysząc hasło „sąd idzie”, radzę więc łapać się za portfele.

Dlatego w piśmie do NIK'u zwróciłem się aby poddać sędziów badaniom psychiatrycznym. Czy to zostanie zrobione? Prawdę mówiąc wątpię. Trochę poznałem system władzy i „kontroli” tego operetkowego państwa. Mimo to jednak spróbowałem, a pismo jakie wysłałem, załączam do wiadomości publicznej. Podobnej treści pismo wysłałem do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.


 

Bogdan Goczyński

Pismo do NIK w sprawie poczytalności sędziów.