Mam na myśli dwóch panów - Zbigniewa Ziobrę oraz Adama Bodnara a stymulacją do napisania tego tekstu było pismo, jakie wysłałem do Marszałka Sejmu w ich sprawie. Chodzi o torpedowanie prośby Duda Pomocy o kasację moich dwóch wyroków.

Wśród doniesień medialnych na temat reform sądownictwa trudno znaleźć uwagi odznaczające się głębią zrozumienia problemu i zdrowym rozsądkiem. Żeby bowiem pojąć głębię zgnilizny i deprawacji systemu, trzeba przez to wszystko przejść samemu, tak jak Sołżenicyn przeszedł przez Gułag. Jednocześnie trzeba mieć umysł wystarczająco analityczny, żeby nie czuć się jedynie ofiarą ale być w stanie dostrzec głębsze mechanizmy i motywacje stojące za publicznymi deklaracjami polityków, niezależnie od ich miejsca w strukturach władzy czy opozycji. Chłodna ocena wskazuje bowiem, że te motywacje i efekty działań są bardzo zbieżne dla osób stojących pozornie na przeciwnych biegunach.

Żeby się zbyt długo nie rozwodzić przejdę do konkretów, mam bowiem na myśli dwóch panów - Ministra Sprawiedliwości i jednocześnie Prokuratora Generalnego – Zbigniewa Ziobrę oraz Rzecznika Praw Obywatelskich – Adama Bodnara a bezpośrednią stymulacją do napisania tego tekstu było pismo, jakie wysłałem do Marszałka Sejmu w sprawie zachowania obu panów. Chodzi o torpedowanie prośby DudaPomocy sprzed dwóch lat o kasację moich dwóch wyroków. Dodam, że prośba Duda Pomocy była dobrze przemyślana i wsparta przez jej szefa.

Obaj wymienieni wyżej panowie mają usta pełne frazesów. A jak wygląda rzeczywistość?

Zbigniew Ziobro zdecydowanie lepiej się czuje w roli rewolucjonisty i prokuratora niż ministra sprawiedliwości. Widać to wyraźnie po jego preferencjach w stosunku do zmian w systemie (świadomie nie używam tutaj słowa „refom”, bo jest to określenie pozytywne). Ziobro chwali się na przykład zaostrzeniem kar za niepłacenie alimentów, nie robiąc jednocześnie nic dla zapewnienia prawa do wychowania dzieci obojgu rodzicom. Dochodzi do tego, że jednego z rodziców, na ogól ojca, pozbawia się praktycznie praw rodzicielskich, włącznie nawet z brakiem możliwości kontaktu z dziećmi, a jedyne co mu pozostaje to płacenie alimentów, bywa że arbitralnie wysokich. Dodatkowo, w przypadku trudności z płatnościami mężczyźnie zabiera się prawo jazdy, najlepiej jeśli jest to podstawa jego zarobkowania. W końcowym efekcie jest kara więzienia. Ziobro nie jest w stanie zrozumieć, że alimenty powinny być czymś wyjątkowym a rodzice mają przede wszystkim obowiązek wychowywania dzieci. Jeśli się od tego uchylają, wtedy powinni płacić.

W trakcie kampanii wyborczej obecny minister obiecywał ławę przysięgłych do orzekania w sprawach dyscyplinarnych wobec sędziów. Jest to oczywiste wypaczenie idei ławy przysięgłych, ale nawet o tej namiastce nadzoru publicznego zapomniał w swoim projekcie „reformy” sądownictwa. Ostateczne błąd ten naprawił Prezydent proponując w Sądzie Najwyższym izbę dyscyplinarną z obecnością ławników, jednak o rzeczywistym i powszechnym udziale obywatelskim w orzekaniu wciąż nie ma mowy.

Ostatnio słyszeliśmy o kolejnym pomyśle ministerstwa zwiększenia restrykcji wobec kierowców. Chodzi o drastyczne zwiększenie kar za cofanie liczników i rejestrowanie przebiegu samochodu podczas każdej kontroli policyjnej, tak aby mafia urzędnicza miała o nas jak najwięcej informacji. Brak jest natomiast sankcji wobec policji za czajenie się na kierowców w krzakach czy nawet prowokowanie łamania przepisów dla zbierania mandatów. Swojego czasu ze strony Kukiz'15 padła propozycja zmiany w systemie punktów karnych dla kierowców, tak aby w przypadku rocznej jazdy bez problemów ewentualne punkty karne były ujmowane. Ministerstwo nie podjęło tej inicjatywy.

Podobna sytuacja ma miejsce w kwestii fałszywych zeznań i oskarżeń. Pomimo formalnych zapisów kodeksu karnego o ich karalności, prokuratura i sądy są w tych kwestiach wyjątkowo tolerancyjne. Jeśli słyszymy o skazywaniu za fałszywe zeznania to jedynie w doniesieniach z zagranicy, i to przede wszystkim z krajów anglosaskich, gdzie rzetelność sądów jest traktowana nadzwyczaj poważnie. Trudno żeby minister sprawiedliwości nie zdawał sobie z tego sprawy. Tolerowanie fałszywych zeznań wygląda bardziej z jego strony na świadome działanie w celu siania chaosu społecznego i mnożenia spraw sądowych. W nielicznych, spośród ogromu, nagłośnionych przez mainstream przypadkach nadużyć, minister może znaleźć okazję do interwencji i zaistnienia w mediach.

Rzecznik Praw obywatelskich z kolei chętnie angażuje się w działania podważające tradycyjne wartości społeczne i wesprze perwersyjne mniejszości jak LGBT czy prawa wynaturzonych kobiet. Odnoszę przy tym wrażenie że prawdę mówiąc nie chodzi o owe mniejszości lecz o sianie zamętu i podważanie spójności społecznej. W tym sensie cele Ministra Sprawiedliwości i RPO, mimo pozorów są zgodne.

Przeczytałem sugestie RPO w kwestii reformy sądownictwa. Jest tam mnóstwo szczegółów jak usprawnić sądownictwo w sposób administracyjny, poprzez udoskonalanie przepisów podporządkowujących człowieka mafii sądowo-urzędniczej. Brak jest tam jednak stwierdzenia oczywistego, że obecna kasta sądowa jest z własnego nadania, nie ma żadnej legitymacji społecznej i jest pozbawiona minimum zdrowego rozsądku. Sugestie Rzecznika odnośnie reformy sądów kojarzą mi się z sytuacja jakby przez zmianę przepisów chciało się tępego dewianta przeistoczyć w człowieka normalnego w pełnym, ludzkim tego słowa znaczeniu. W swoim życiu poznałem wielu ludzi - uczciwych i szachrajów, introwertyków i osoby otwarte. Wielu z nich spotkałem ponownie po wielu latach. Pod względem cech osobowości nie zmienili się, gdyż są to cechy wrodzone. Tak samo jest z sędziami. Jest to kasta ludzi, którzy kanty, manipulacje i pokrętność mają we krwi. Dlatego często trudno zrozumieć sens ich wyroków. I prawdopodobnie też tego rodzaju osobowość jest przyczyną wspomnianej postawy Rzecznika Praw Obywatelskich.

Pomijając już kwestie osobowości Rzecznika czy Ministra Sprawiedliwości, jest jeszcze kwestia skargi nadzwyczajnej w prezydenckiej propozycji ustawy o Sądzie Najwyższym. Jako organy uprawnione do składania skargi są tam wymienieni właśnie Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny a także Rzecznik Praw Dziecka oraz 30 posłów lub senatorów. Przy całym szacunku do Prezydenta, pomysł ten wydaje mi się kompletnie chybiony. Co warte są dwie pierwsze instytucje wypowiedziałem się już w niniejszym tekście. Rzecznik Praw Dziecka takimi sprawami do tej pory raczej się nie zajmował i z natury rzeczy zakres jego kompetencji jest ograniczony. Jeśli zaś chodzi o znalezienie 30 parlamentarzystów skłonnych poprzeć skargę, to sądzę że będzie trudno znaleźć tyle osób będących w stanie dogłębnie pochylić się nad indywidualną sprawą. To wymaga czasu i personelu. Według mnie jedyną instytucją, która do tej pory wykazała się zdrowym rozsądkiem i ma praktyczne możliwości rozpatrywania takich skarg jest właśnie Duda Pomoc. Ta jednak nie została wymieniona w projekcie ustawy.

Mimo zapewnień polityków obozu rządzącego o dogłębnych i zgodnych z potrzebami społecznymi reformach, ja takowych nie widzę. To, co się proponuje to jedyne kosmetyka i gra pozorów. Żeby społeczeństwo wydobyło się z urzędniczego jarzma i zaczęło normalnie funkcjonować, potrzebna jest kompletna zmiana sposobu myślenia i organizacji sądownictwa w kierunku doboru osób o zrównoważonej, ludzkiej psychice. Do tego zaś konieczna jest kompletna wymiana sędziów i prokuratorów na ludzi normalnych oraz wprowadzenie ławy przysięgłych wybieranej losowo z szerokiej populacji. Tylko to da gwarancję rzeczywistej niezależności i bezstronności. Jest to rzecz oczywista, ale bardzo niechętnie widziana przez tzw. elity. Dlatego zarówno w mediach mainstreamu jak i w Sejmie brak jest dyskusji na ten temat. I w tym akurat braku zarówno totalna opozycja jak i środowiska obecnej władzy są zadziwiająco zgodne.

Pod tekstem załączam wspomniane pismo do Marszałka Sejmu.

Bogdan Goczyński

 

 

Skarga do Marszałka Sejmu na RPO i MS.